Mariusz Pudzianowski, Tyberiusz Kowalczyk

i

Autor: KSW Mariusz Pudzianowski, Tyberiusz Kowalczyk

Pudzianowski o zamachu w Manchesterze: Tych BYDLAKÓW od razu pod ścianę!

2017-05-29 8:48

Mariusz Pudzianowski (40 l.) pokazał klasę na gali KSW 39! Tyberiusz Kowalczyk (38 l.) odgrażał się, że w klatce zniszczy i zdepcze "Pudziana", ale znów - tak jak przed laty w zawodach strongmanów - musiał uznać wyższość 5-krotnego mistrza świata. Pudzianowski najpierw potwornie skopał mu nogę, a w drugiej rundzie powalił mocnym ciosem. Na koniec złamał leżącemu rywalowi nos łokciem. Kowalczyk zalał się krwią i odklepał.

- To była dużo dłuższa i trudniejsza walka niż ta z Popkiem...
Mariusz Pudzianowski: - Nigdy nikogo nie lekceważę, czy to jest Popek, Burneika czy Teberiusz. Waga ciężka rządzi się swoimi prawami. Chwila nieuwagi, jeden strzał i człowiek może się wywrócić. MMA jest nieprzewidywalne i trzeba się pilnować.

- Tak jak zapowiadałeś, dużo lepiej niż Kowalczyk wytrzymałeś kondycyjnie trudy tej walki...
- W MMA jestem od 2009 roku, już 8 lat. Cały czas trenuję, systematycznie krok po kroku idę do przodu. Pewnych etapów i przemian w organizmie nie da się przeskoczyć, choćbyś trenował 10 godzin dziennie. Teraz do drugiej rundy wyszedłem ze spokojnym zapasem sił. Przygotowany byłem na pełen dystans. Wiedziałem, że walka pewnie skończy się przed czasem, ale byłem gotowy na trzecią rundę. Przeciwnik postawił takie warunki, jakie postawił. Pewnie wszyscy myśleli, że pójdziemy w parter, bo on woli boksować. Ale nie. Trzeba było zagrać w jego grę.

- Twoje potężne low-kicki (niskie kopnięcia) ustawiły walkę. Widać było, że Tyberiusz po nich cierpi.
- Wiedziałem, że nóg za mocnych i za grubych to on nie ma. Nawet w czasach strongmanów, gdy dzwigaliśmy ciężary, nie miał tak mocnych nóg jak ja. Kopałem go poniżej kolana, a to boli okrutnie. Taki był plan na tę walkę i go wykonałem.

- Dosłownie i w przenośni utarłeś nosa Tyberiuszowi po tych jego docinkach przed walką. Na koniec zalał się krwią. Nos mu prawie odleciał...
- Widziałem, że coś chrupnęło i krew trysnęła. Odklepał i dobrze, że sędzia czujny był i to przerwał, bo mogłem zrobić trochę za dużo spustoszenia. A docinki przed walką? To była taka złość sportowa, nic osobistego. Pewnie tymi docinkami chciał mnie wybić z równowagi. Wyjaśniliśmy sobie wszystko w klatce jak chłop z chłopem.

- Teraz odpoczynek czy ruszasz od razu do pracy?
- W poniedziałek ruszam do pracy. Rusza budowa hali przemysłowej i muszę się tym zająć. O 6 rano melduję się w samochodzie i jadę objazd zrobić, żeby to wszystko skontrolować. Mam swoje ciężarówki i inne zajęcia. Sport jest u mnie dodatkiem do życia, a nie odwrotnie. Tak do tego podchodzę.

- Co dalej w KSW? Czas na rewanż z Marcinem Różalskim, który właśnie zdobył pas mistrza KSW w wadze ciężkiej?
- Poproszę o następny zestaw pytań (uśmiech).

- Powtarzałeś, że jak będziesz miał "czwórkę z przodu" (40 lat), to skończysz karierę. 40 lat skończyłeś w lutym...
- Nie wiem. Tamte deklarację podtrzymuje, ale zobaczymy co się wydarzy. Teraz już nic nie muszę, ja tylko mogę. Nie wiem, czy karierę skończę za rok, za pół roku, czy za półtora. Biologii nie oszukam, jestem świadomy możliwości swojego ciała. Kontuzji nie mam, ale w pewnym momencie mogę powiedzieć dość. Chcę też trochę pożyć i skorzystać z tego co zbudowałem. Zawodowy sport to naprawdę ciężki kawałek chleba.

- Mamed Chalidow został wygwizdany przez kibiców po wygranej walce z Borysem Mańkowskim. Jak to skomentujesz?
- Trzeba człowieka dobrze poznać, żeby go oceniać. Mamed dużo przeżył, w książce o nim można o tym przeczytać. Akurat tutaj trzymam jego stronę.

- A jak skomentujesz zamach w Manchesterze?
- Polityka mnie nie interesuje, ale tych bydlaków, co za tym stoją, to od razu pod ścianę. Oko za oko, ząb za ząb.

Najnowsze