Marcin Różalski

i

Autor: Super Express TV

KSW 35. Marcin Różalski: Ta GILOTYNA była przygotowana na Pudzianowskiego

2016-05-28 11:07

Marcin Różalski do klatki na KSW 35 wchodził przy popularnej piosence "Cała sala śpiewa z nami". A po walce z Mariuszem Pudzianowskim cała wypełniona po brzegi Ergo Arena biła mu brawo. "Różal" poddał "Pudziana" w drugiej rundzie po skutecznym duszeniu gilotynowym. - To była jedna z akcji, którą przygotowałem specjalnie dla Mariusza - zdradził Różalski.

- Jak podsumujesz wygraną walkę z Pudzianowskim?
Marcin Różalski: - Nie podniecam się, że "Wow, wygrałem!", "wow, udało mi się go poddać!". To byłaby z mojej strony hipokryzja, gdybym się teraz zaczął napinać i nie wiadomo, jak masturbować tym co się stało. Gdybym, nie daj Boże, przegrał, to moje podejście byłoby takie same. Życie toczy się dalej. To było tylko 15 minut mojego życia, epizod. Teraz to już jest historia. To była fajna walka. Byłem przygotowany na to, że Mariusz od razu pójdzie w nogi, ale nawet trochę podjął ze mną walkę i fajnie było.

- Jak to było - odklepał przy tej gilotynie, czy sędzia przerwał walkę bez klepania? Mariusz twierdzi, że nie odklepał.
- Wiesz co? Klepię cię, czy cię nie klepię? (w tym momencie "Różal" poklepuje w żebra reportera "SE", red.). Wszystko w tym temacie. To tak jakbym ja po mojej ostatniej walce, w której odklepałem, mówił, że przecież ja machałem, że jest ze mną OK. No Mariusz klepnął. Ja czułem, że klepie, sędzia też to zobaczył i poddał. Co mam więcej powiedzieć?

- Mariusz zaskoczył cię tym, że na początku długo próbował walczyć w stójce?
- Troszkę musiałem go poganiać, bo nie chciał wchodzić w ostre wymiany, ale też przez to dwa razy za bardzo skróciłem dystans i sprowadził w końcu walkę do parteru. Polowałem też na kopnięcia, ale to już była ósma walka tego wieczoru, więc mata w klatce była już śliska. Ważny jest efekt końcowy.

- W klatce zaraz po walce powiedziałeś, że ta gilotyna była jedną z trzech akcji, które przygotowałeś na Mariusza.
- Zauważyłem, że Mariusz jak wchodzi w nogi, to ma wysoko podniesioną głowę. Nigdy z nim nie sparowałem, więc nie wiedziałem, jak silny ma kark i jak można mu się wpiąć w szyję. W pierwszej rundzie się wpiąłem, ale błyskawicznie tę gilotynę zerwał. W drugiej rundzie trochę lepiej to przygotowałem, ułożyłem go sobie i wyszło.

- Sporo ciosów Mariusza doszło do twojej głowy...
- Nie zrobiły na mnie wrażenia, ale trzeba przyznać, że były celne. Trafiał, ale cały czas miałem kontrolę. Pilnowałem, żeby mnie nie umęczył w parterze i jakoś się udało zrealizować plan.

- Co teraz? Mówiłeś, przed walką, że dla ciebie to pojedynek o być albo nie być w KSW.
- To chyba nie ode mnie zależy, ale od właścicieli. Jest jednak jedna rzecz, na którą nikt z nas nie ma wpływu. To jest czas, jego nie można oszukać. Mój zegar biologiczny bije, mam 38 lat skończonych. Pewne instynkty zanikają, chęci też. Chcę odpocząć sobie i zobaczymy, co mi życie przyniesie. Mam teraz taki apel do mediów: Powstrzymajcie się "mędrochyłkowania" po tej walce. Jak chcecie, to napiszcie, że Mariusz mógł mnie ubić, ale fartem mi się udało. Dajcie Mariuszowi spokój. Lepiej zamiast się napinać, wpłaćcie po 10 zł na jakąś fundację. Pomagajcie, bo to wszystko, co się teraz dzieje, to jest jeden wielki syf. A tym, którym walka się nie podobała, powiem: Przepraszam, ale możecie mnie pocałować w d... Niedawno się dowiedziałem, co to są "lajki" w internecie. Ostatnio mi tych "lajków" na Facebooku przybyło i tym wszystkim dziękuję. Pomagajcie mi pomagać.

Najnowsze