Krzysztof Zimnoch: Liczę na rewanż z Mollo

2016-10-14 4:00

Ciężko pracowałem przed tą walką przez prawie 3 miesiące. Mam nadzieję, że niedługo moja kariera nabierze szybkiego tempa - mówi "Super Expressowi" Krzysztof Zimnoch (33 l., 19-1-1, 13 k.o.), który za tydzień w sobotę zmierzy się w Kopalni Soli w Wieliczce z Marcinem Rekowskim (38 l., 17-3, 14 k.o.).

Przed tą walką Zimnoch zmienił trenera i... stan cywilny. Ślub z Eweliną wziął 18 czerwca, w podróży poślubnej byli na Wyspach Zielonego Przylądka. Na co dzień trenuje w Wielkiej Brytanii, żona odwiedza go raz na 2 tygodnie. - Rozłąka boli, ale radzimy sobie. W Anglii koncentruję się wyłącznie na treningach. Dzieci? Jeszcze przyjdzie na nie czas - uśmiecha się Zimnoch.

Drugi raz w ciągu roku zmienił trenera. Najpierw Andrzeja Liczika z Białegostoku zastąpił CJ Hussein. Teraz zaczął treningi z Richardem Williamsem, byłym mistrzem świata IBO w super półśredniej.

- CJ wyciągnął mnie z dołka po dwuletniej przerwie i dwu operacjach barku. Wiele mu zawdzięczam, ale uznałem, że potrzebuję czegoś nowego. Rozstaliśmy się po dżentelmeńsku - tłumaczy Zimnoch, który o nowym szkoleniowcu wypowiada się w superlatywach.

- Na początku Richard... nie chciał mnie trenować. Miał swoich pięściarzy i nie miał dla mnie czasu. Mój znajomy jednak go przekonał. Dał mi szansę i już na pierwszym treningu "zaskoczyło". Czuję, że Richard daje mi to, czego szukałem zawsze - ocenia bokser z Białegostoku.

Promotor Zimnocha, Tomasz Babiloński, ogłosił, że zwycięzca pojedynku Zimnoch - Rekowski powalczy w lutym 2017 roku z Mikiem Mollo. Przegrany... może kończyć karierę. - To oczywiste, każda porażka sprawia, że moje notowania spadają. Boks to biznes i każdy chce na tym zarabiać. A skoro to jest biznes, to nie ma miejsca na sentymenty - mówi Krzysztof, dla którego potyczka z Amerykaninem byłaby rewanżem za sensacyjną porażkę w pierwszej rundzie, w lutym. - To była tylko porażka, świat mi się nie zawalił. Żadna plama na honorze, tylko dobra lekcja. Jeśli dojdzie do rewanżu z Mollo, to będę szczęśliwy, bo... zarobię jeszcze większe pieniądze - podsumowuje Zimnoch.

Najnowsze