Andrzej Wasilewski: Rozwód nie wpłynię na formę Krzysztofa Włodarczyka

2016-12-07 9:55

W sobotę we Wrocławiu Krzysztof Włodarczyk (35 l., 51-3-1, 37 k.o.) zmierzy się o pas interkontynentalny IBF wagi junior ciężkiej z Niemcem Leonem Harthem (28 l., 14-1, 10 k.o.). Promotor "Diablo" Andrzej Wasilewski (44 l.) nie ukrywa, że ten pojedynek ma być trampoliną do kolejnej walki o mistrzostwo świata i zapewnia, że "Diablo" powinien osiągnąć cel mimo kolejnych kłopotów osobistych...

"Super Express": - Jest pan spokojny przed walką "Diablo"?

Andrzej Wasilewski: - Jestem mocno poddenerwowany. Choć Krzysiek jest faworytem, to jego rywal jest młody, głodny sukcesu, przed życiową szansą. Będzie zdeterminowany, by odebrać pas.

- Włodarczyk przyznaje, że się akurat rozwodzi.

- Myślę, że nie będzie to miało żadnego wpływu na formę Krzyśka.

- Nie powinien rozpocząć współpracy z psychologiem sportowym?

- Pracował z psychologami i psychiatrami przez lata. Kiedyś psycholog był na sali treningowej przez 2 tygodnie, ale Krzysiek nie chciał już współpracować. Nie podał powodu, po prostu się uparł. Czasem zadaję sobie pytanie czy gdyby w 2014 roku w Moskwie przed walką z Drozdem, w której "Diablo" stracił pas, był z nami psycholog, to czy to potoczyłoby się inaczej? Niestety, nie poznam już odpowiedzi.

- W maju ub. roku miało dojść do rewanżu z Drozdem, jednak "Diablo" wycofał się z powodu choroby.

- Bardzo żałuję, że wtedy nie walczył. Był chory i od razu się wycofał, a mógł przez kilka dni brać antybiotyki i zobaczyć czy będzie poprawa. Nie wykluczam, że to by nic nie dało, ale jednak można było spróbować. Zastąpił go wtedy Łukasz Janik i przegrał, ale z takim Drozdem "Diablo" mógłby wygrać. To był błąd i utracona szansa w kulminacyjnym momencie.

- Niedawno Krzysiek przyznał na łamach "SE", że żył zbyt rozrzutnie...

- Kiedyś zaproponowałem mu, żeby część jego gaży zostawała u mnie, lub by mądrze zainwestował np. w obligacje państwowe lub nieruchomości. Za każdym razem jednak przychodził z żoną i prosił, by po raz ostatni wypłacić całość, bo mają pilne wydatki, a "następnym razem" będziemy odkładać.

- Nigdy nie było "następnego razu"?

- Nigdy. Swego czasu Krzysiek trzymał się z Tomaszem Iwanem, który opowiadał, że piłkarze w Holandii odkładają przez karierę pieniądze na fundusz, które wypłacane są dopiero po karierze i liczyłem, że da mu to do myślenia. Nie miałem jednak prawa siłą wstrzymywać tych pieniędzy, w końcu to on je zarobił.

- "Diablo" dzierży interkontynentalny pas IBF. Ma szansę na walkę z nowym mistrzem IBF Muratem Gassijewem?

- To prawdopodobne, tym bardziej, że promotorem Gassijewa jest Leon Margules, z którym współpracujemy od lat. Jeżeli Gassijew nie dostanie innych ofert wartych kilkaset tysięcy euro, to mamy do niego prostą drogę. Możliwe, że po sobocie "Diablo" będzie już oficjalnym pretendentem.

- Da pan zielone światło na występy Włodarczyka w wadze ciężkiej?

- Jeśli nie dojdzie szybko do walki o pas w wadze cruiser, a przyjdzie oferta z królewskiej kategorii to jesteśmy zainteresowani. Jednak moim zdaniem... Krzysiek nie nadaje się do wagi ciężkiej.

- Jakie wiąże pan nadzieje z Michałem Cieślakiem, który w sobotę walczy z Nikodemem Jeżewskim?

- Cieślak to jedyny młody polski pięściarz, który wzbudza takie emocje, ale sami jeszcze nie wiemy na co go stać. Walka z Jeżewskim nie będzie jednak łatwa, bo to twardy i silny chłopak i na papierze jest równorzędnym rywalem dla Cieślaka.

- Jaka jest szansa na organizację walki Andrzeja Wawrzyka z Tomaszem Adamkiem?

- Ze strategicznego punktu widzenia to najciekawsza walka, jaką można zorganizować. Jesteśmy otwarci choćby na kwietniową galę Polsat Boxing Night. Decyzja należy jednak do pana Mariana Kmity z Polsatu.

- Dlaczego Krzysztof Głowacki jeszcze nie otrzymał wypłaty za wrześniową walkę z Usykiem?

- Nie dostaliśmy jeszcze całej kwoty, m.in. telewizja rozlicza się z nami ratalnie, dlatego Krzysiek też dostaje pieniądze w ratach. Sądzę, że w styczniu otrzyma już całość.

Najnowsze