Bartosz Kapustka: Nie czuję się gorszy od innych graczy Leicester

2016-08-31 4:00

Choć Bartosz Kapustka (20 l.) nie przebił się jeszcze do składu Leicester, to nie panikuje. - Podchodzę do tego spokojnie. Nie czuję się gorszy od kolegów z drużyny i jeszcze w tym sezonie będę chciał to udowodnić. A co do transferu, to wybrałem bardzo dobrze. Trafiłem w świetne miejsce - mówi nam reprezentant Polski.

"Super Express": - Zadebiutowałeś w Leicester w towarzyskim meczu z Barceloną, ale w lidze angielskiej jeszcze nie wystąpiłeś. Grasz głównie w rezerwach. Jest powód do niepokoju?

Bartosz Kapustka: - Nie ma. Do Leicester dołączyłem dość późno, a poza tym trener Claudio Ranieri od razu mi zapowiedział, że będzie mnie wprowadzał do drużyny na spokojnie. Szkoleniowiec chce, żebym najpierw przyjrzał się Premier League, może nawet trochę z boku, bo to szybka, specyficzna, inna liga. Ja też zauważyłem, że tu często liczy się konsekwencja, a nie zawsze piękno gry. To taka liga, że jeśli nawet ktoś wybije piłkę na tak zwaną aferę, to aż płonie trawa, bo wszyscy o nią walczą. Potrzebuję trochę czasu, aby tej specyfiki się nauczyć. Absolutnie nie czuję się gorszy od innych piłkarzy Leicester i postaram się to udowodnić. Na treningach walczę już na całego. Koledzy od początku pokazywali, że tam nikt nie odstawia nogi, więc po kilku zajęciach ja też przestałem im odpuszczać (śmiech). Ale dobrze, lubię taką stykową piłkę.

- Jak wyglądało wejście do zespołu?

- Przeszedłem testy medyczne i od razu poszedłem na trening. Kapitan przedstawił mnie drużynie, było trochę żartów. Koledzy śmiali się, że do "Wasyla" przyjechał syn z Polski, mówili o nas "ojciec i syn". A Marcin to niesamowity gość. Wiele dobrego o nim słyszałem, a rzeczywistość jeszcze to przerosła. Pomaga na każdym kroku, i w klubie, i - kiedy potrzebuję - poza nim.

- A jak cię przyjęła drużyna?

- Bardzo fajnie. Wszyscy są super. Taki Jamie Vardy, król strzelców Premier League. Gwiazda, cały piłkarski świat o nim mówi, a z bliska okazuje się bardzo sympatycznym kolegą, który świetnie potrafi rozładować atmosferę w szatni.

- A kto w Leicester najbardziej potrafi zaimponować umiejętnościami?

- Ja lubię piłkarzy niekonwencjonalnych, dlatego z przyjemnością patrzę na Mahreza. On się bawi piłką.

- Co uznasz za swój sukces w pierwszym sezonie w Leicester?

- Regularną grę. Może nie zawsze w pierwszym składzie, ale chcę sprawić, żeby trener i koledzy mieli przekonanie, że mogą na mnie liczyć, nieważne od której minuty gram. Jeśli ja też będę miał po tym sezonie takie poczucie, to będzie to moim sukcesem.

- A jazdę autem po lewej stronie już opanowałeś?

- Tak. Na początku podwoził mnie "Wasyl". Potem napisał do mnie polski instruktor. Wziąłem jedną lekcję, a później radziłem sobie już sam. Ze dwa razy pojechałem pod prąd, ale gdy w oddali zobaczyłem auto na moim pasie, to zdążyłem się wycofać (śmiech).

- W niedzielę mecz z Kazachstanem. Wszystko inne niż komplet punktów będzie odebrane jak porażka.

- Wiadomo. Euro dodało nam skrzydeł, wszyscy mamy spore apetyty. Grupa łatwa nie jest, ale nie ma innej opcji - zamierzamy ją wygrać.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze