VIDEOBLOGI SE: Piotr Koźmiński. Ile gwiazdy reprezentacji Polski biorą za reklamy?

2017-07-25 9:00

Robert Lewandowski otwiera wszelkie rankingi dotyczące polskich piłkarzy. Najlepszy na boisku, najlepiej zarabiający, najlepiej ubezpieczony… Nic więc dziwnego, że „Lewy” jest też najdroższy, jeśli chodzi o reklamy. W tym odcinku pokazuję cennik reklamowy czołowych reprezentantów Polski. Jeśli macie firmę, to możecie sprawdzić czy stać by Was byłoby na projekt z udziałem kadrowicza.

Lewy: czyli bez miliona złotych nie podchodź

Robert Lewandowski ceni się nie tylko na boisku, ale i poza nim. Kapitan kadry ma sporo kontraktów reklamowych, ale i tak stawia raczej na jakość i cenę, a nie na ilość podpisanych umów. W związku z tym cennik napastnika Bayernu Monachium jest bardzo konkretny. Minimalna stawka za którą Lewandowski zgodzi się zagrać w reklamie to milion złotych. Oferty poniżej nie są rozpatrywane.

Najczęściej jednak to więcej niż milion złotych, a widełki u RL są bardzo szerokie: w zależności od zasięgu geograficznego kampanii (Polska/zagranica), intensywności kampanii, zakresu obowiązków Lewandowskiego i kilku innych czynników to od miliona złotych do… miliona euro. Lewandowski miał i ma kilka umów z gigantami, światowymi markami – tak jak Coca-Cola, Gillette, czy Huwaei i można zakładać, że w tych przypadkach kwota wynagrodzenia była zbliżona do podanej wyżej w euro. Zwłaszcza, że wspomniany deal z Huawei obowiązywał nie tylko na terenie Polski, ale i Europy Środkowo-Wschodniej.

Inną formą współpracy, jaką dopuszcza obóz Lewandowskiego, jest udział w reklamie w zamian za dużą zniżkę na nabycie promowanego produktu. Dokładnie tak było w przypadku zakupu przez RL apartamentu w warszawskim apartamentowcu Złota 44. Firma pochwaliła się tym, że najlepszy polski piłkarz skorzystał z jej oferty, ale nic za darmo – w zamian „Lewy” otrzymał sporą zniżkę. W tym przypadku nie jest jednak tak, że Lewandowski pojawił się tam w sumie raz – żeby podpisać umowę i zrobić sesję promocyjną. Złota 44 ma świetnie wyposażone piętro do ćwiczeń – basen, siłownię, wszystko czego dusza zapragnie. I z tego co słyszę, „Lewy”, będąc w Warszawie, z tej fitness części korzysta całkiem często.

Błaszczykowski wszedł do gry, znaczy do „play”

Fachowcy z reklamowej branży podkreślają, że Lewandowski również na tym polu ma wielką przewagę nad kolegami z kadry. Nad kim konkretnie? Kilka osób zgodnie wskazuje na to, że w tym momencie reklamowy potencjał numer dwa to Jakub Błaszczykowski. Poniekąd znajduje to odzwierciedlenie w rzeczywistości: to właśnie Kuba, po Lewym, pojawia się najczęściej w telewizji w reklamie – tym razem chodzi o promocję „Play”. Jeśli chodzi o oczekiwania finansowe KB, to szacowane są one na 500-600 tysięcy złotych.

Podobnie jak w przypadku Lewego, tak i Kuba dopuszcza udział w projekcie w zamian za atrakcyjną zniżkę na nabycie produktu. Kilka dni temu głośno było o tym, że Błaszczykowski nabył apartament w luksusowym wieżowcu Cosmopolitan, na ulicy Twardej 4 w samym centrum Warszawy. Cena za lokum w tym miejscu sięga nawet 29 tysięcy złotych za metr. Jak poinformował deweloper, były kapitan kadry zdecydował się na 135-metrowe mieszanie na 21. piętrze. Mnożąc cenę przez metr wychodzi prawie 4 miliony złotych. Nie oznacza to jednak, że gracz Wolfsburga zapłacił aż tak wielkie pieniądze. W zamian za udział w reklamie inwestycji piłkarz mógł liczyć na atrakcyjną zniżkę. Z moich informacji wynika, że w takich przypadkach rabat dla gwiazdy wynosi między 30 a 40 procent wartości apartamentu.


Krychowiak, czyli pół miliona teraz nierealne

Nie tak dawno bardzo mocno na reklamowy rynek wszedł Grzegorz Krychowiak, który w pewnym momencie wyrósł na postać numer dwa w naszej kadrze, zarówno na boisku, jak i poza nim. Krychowiak podpisał kilka kontraktów reklamowych, zarówno z firmami z branży technologii, producentem sprzętu sportowego i jak z producentem japońskich samochodów (Toyota). Osobą, która pomogła mu wspiąć się w reklamowej hierarchii jest Wojciech Szaniawski, były współpracownik „Super Expressu”. Wojtek założył i rozwinął firmę ARSKOM, która pomaga sportowcom budować wizerunek i pozycję w świecie reklamy.

Jeśli chodzi o oczekiwania finansowe Krychowiaka, to oscylują one wokół pół miliona złotych za udział w kampanii reklamowej. Tylko, że wiele osób z branży mówi, że w tym momencie 500 tysięcy jest absolutnie nie do uzyskania przez „Krychę”. A powód jest prozaicznie prosty: reklamodawcy niechętnie sięgają po piłkarzy, którzy grzeją ławkę rezerwowych. Zdaniem speców, jeśli ktoś zdecydowałby się w tym momencie na promowanie produktu przez Krychowiaka, to nie zaoferowałby więcej niż 300-350 tysięcy złotych. To oznacza, że w tym momencie Grzegorz  jest kilka razy tańszy niż Lewandowski.


W przypadku piłkarza PSG spadki notujemy nie tylko w liczbie minut na boisku, wartości reklamowej, ale i… fanów na Facebooku. W ostatnich miesiącach liczba jego fanów na „fejsie” spadła o około 20 tysięcy. To też można wytłumaczyć bardzo prozaicznie: piłkarz nie gra, więc siłą rzeczy mniej się u niego dzieje, ergo – niektórzy się zniechęcają i przestają śledzić profil piłkarza.
Na szczęście dla Krychowiaka wszystko (znów) przed nim. Grzegorz lada moment opuści Paryż. Jeśli się odbije i wróci na wcześniejszy poziom, to jego wartość, także reklamowa, znów podskoczy.

Milik, czyli o wszystkim decyduje Napoli

W bardzo nietypowej sytuacji jeśli chodzi o naszych piłkarzy jest Arkadiusz Milik. W jego kontrakcie z Napoli jest zapis, który stanowi, że 100 procent praw do jego wizerunku ma klub. To oznacza, że każdy kto chciałby wynająć napastnika kadry do reklamy musi rozmawiać nie tyle z nim, co z działaczami włoskiego klubu. Napoli ma nie tylko prawa do decydowania czy i w jakiej reklamie zagra Milik, ma też możliwość działania na jego oficjalnych profilach w mediach społecznościowych, typu Twitter czy Facebook. O tym, że to nie tylko martwy zapis, Milik zdążył się już zresztą przekonać. Chodzi o kampanię Tindera, czyli popularnego portalu randkowego. Tinder zgłosił się do klubu, ten wyznaczył do kampanii Polaka i… poszło. Wiele osób dziwiło się, że Milik zdecydował się na taką kampanię, ale – jak mówię – to nie był jego pomysł. Choć w tej akcji był jeden fajny motyw: konkurs dla kibiców Napoli, którzy mieli napisać do Milika, a autorzy najlepszych tekstów w nagrodę spotkali się z polskim napastnikiem. Szczęśliwców było trzech, a jednym ze zwycięskich haseł był wpis dziewczyny, która napisała, że jej brat też odniósł ciężką kontuzję, ale powiedział, że wróci do gry jak Arkadiusz Milik.

Arek, chcesz spróbować naszej wódki?
Co do innych reklam: były gracz Ajaksu miał kilka (nie)typowych propozycji już wcześniej, ale nie skorzystał z nich między innymi dlatego, że finansowo wyglądało to kiepsko. Jeszcze za czasów gry w Amsterdamie pojawiła się oferta reklamy rowerów, potem Milika kusił jeden z polskich producentów wódki, oferując mu nawet przesłanie produktu do… spróbowania, chętny był też producent szamponu do włosów. W żadnym z tych przypadków do konsumpcji transakcji jednak nie doszło.
Oczekiwania Milika? Piłkarz generalnie powiedział swoim współpracownikom jasno: nie interesują go „drobne” reklamy, na przykład tylko w Internecie. Albo „wypasiona”, multimedialna, albo wcale. Przed kontuzją jego oczekiwania sięgały 500 tysięcy złotych, jednak żadna umowa na takim poziomie nie została podpisana. Z moich informacji wynika, że Napoli przekazuje zainteresowanym, że minimalna kwota za udział Polaka w reklamie to 75 tysięcy euro, czyli nieco ponad 300 tysięcy złotych.

Przyczajony Tygrys (Grosicki), ukryty Smok (Szczęsny)

Zdaniem specjalistów spory potencjał reklamowy, ze względu na swoją charakterystyczność, luz i poczucie humoru ma Kamil Grosicki, który w świecie reklamy dopiero jednak raczkuje. „Grosik” podpisał niedawno umowę z producentem dżinsów „Cipo&Baxx”, ale nie był to jakiś rekordowy kontrakt. Być może jednak to dopiero preludium i kolejne umowy są kwestią czasu dla piłkarza „Tygrysów”, czyli Hull City. Zresztą, jeden z poza boiskowych projektów Grosickiego już nabiera rozpędu. Z moich informacji wynika, że skrzydłowy reprezentacji Polski podpisał niedawno dobrą finansowo umowę z producentem napoju. Obecnie „Grosik” może sobie życzyć za reklamę do 400 tysięcy złotych.

Jeśli chodzi o kwestie reklamowe, to nieco dziwić może totalna absencja na tym polu Wojtka Szczęsnego. Nowy nabytek Juventusu ma wszystko, żeby zaistnieć w reklamie. Nazwisko, luz, błyskotliwość, swobodę prze kamerą… A mimo to nie ma kontraktów reklamowych. Z tego co słyszę problemem jest cena. Z nieoficjalnych informacji, które do mnie dotarły, wynika, że niedawno, poprzez pośredników, Wojtek przekazał, że może zagrać w reklamie, ale stawka to milion złotych. Biorąc pod uwagę nasze realia i pozycję zawodnika, to kwota absolutnie nie do uzyskania.

Oczywiście, znajdują się też kontrahenci na innych kadrowiczów, którzy mają na swoim koncie pojedyncze reklamy. Eskperci szacują, że Kamil Glik po mistrzowskim sezonie z AS Monaco może liczyć nawet na 500 tysięcy złotych. Łukasz Piszczek czy Łukasz Fabiański za szeroko zakrojone, multimedialne kampanie mogą liczyć na kwoty między 250 a 350 tysięcy złotych.

Dudek wzorem dla (byłych) piłkarzy

Eksperci zgodnie podkreślają, że wzorem dla obecnych piłkarzy, jeśli chodzi o budowanie wizerunku i co za tym idzie oferty reklamowe, powinien być Jerzy Dudek. Choć karierę zakończył już dawno temu, to wciąż nie narzeka na brak zainteresowania reklamodawców. Były bramkarz Liverpoolu miał w trakcie gry w piłkę całkiem sporo kontraktów, a – jak mówią znawcy rynku – najwięcej dobrego przysporzył mu mariaż z Castrolem. I „Dudi” do tej pory bardzo sprawnie porusza się na tym rynku. Z moich informacji wynika, że firma, która liczy na współpracę z 60-krotnym reprezentantem Polski musi się liczyć z wydatkiem rzędu 200 tysięcy złotych za kampanię. A przypominam: ostatni mecz o stawkę, w barwach Realu Madryt, Dudek rozegrał w sezonie 2010/11!

Jak więc widać, warto dobrze grać i (mądrze) budować swój wizerunek. Polska niemal na pewno awansuje do finałów mistrzostw świata w Rosji, a wtedy kadrowicze znów będą mieli reklamowe żniwa…

Najnowsze