Z Legią zdobywał mistrzostwo. Teraz jest pomocnikiem egzorcysty [ZDJĘCIA]

2017-04-14 22:52

Sebastian Szałachowski (33 l.) jeszcze 2 lata temu biegał po boiskach Ekstraklasy. Kiedy nie przedłużył kontraktu z Górnikiem Łęczna, wydawało się, że poszuka pracy w innym klubie. Piłkarz postanowił jednak pójść inną drogą. Został zakonnikiem i pomocnikiem egzorcysty.

Był w kadrze Polski Leo Beenhakkera, chociaż w reprezentacji nie zagrał żadnego meczu. Największe sukcesy odnosił w Legii Warszawa, z którą w 2006 roku wywalczył mistrzostwo Polski. Na Łazienkowskiej spędził 6 lat, ale jego karierę przerywały poważne kontuzje (pękająca kość piszczelowa). Później grał jeszcze w ŁKS, Cracovii i Łęcznej. Teraz angażuje się w zupełnie inną rywalizację - dobra ze złem. Zakon, do którego należy, skupia osoby świeckie. Żona Szałachowskiego, Marta, jest również osobą głęboko wierzącą i zaangażowaną w religijną działalność.

"Szczęść Boże, jestem szczęśliwym mężem i ojcem. Należę do Zakonu Rodziny Serca Miłości Ukrzyżowanej w Lublinie przy parafii Niepokalanego Serca Maryi i Św. Franciszka z Asyżu na Poczekajce. Pomagam egzorcyście, kapucynowi O. Radomirowi Kryńskiemu. Prowadzę Ognisko Serca Jezusa, które jest dziełem Nowej Ewangelizacji. Pragnę głosić swoim życiem Miłość i Miłosierdzie Jezusa. Dziękuję Bogu za nowe życie w Nim" - pisze o sobie Szałachowski na facebookowym profilu, który przepełniony jest motywami religijnymi. Były piłkarz zamieszcza na nim cytaty świętych, fragmenty Pisma Świętego, kazania duchownych, historie słynnych mistyków czy też własne przemyślenia i zdjęcia. Najwięcej uwagi poświęca tematowi walki z szatanem ciągnącym ludzi ku złu.

- Kiedy objąłem Górnika Łęczna, Sebastian stawiał dopiero pierwsze piłkarskie kroki. Był zamknięty w sobie, typowy introwertyk - wspomina w rozmowie z "Super Expressem" trener Bogusław "Bobo" Kaczmarek (67 l.), odkrywca talentu Szałachowskiego. - Włożyłem dużo pracy, żeby się otworzył na ludzi. Odkąd pamiętam, był zawsze bardzo religijnym człowiekiem. Przed wyjściem na boisko robił znak krzyża, to samo kiedy z niego schodził. Spokojny, dobry człowiek.

- "Szałach" był zawsze cichy, stał z boku. Ale kiedy ktoś zwrócił się do niego z prośbą o pomoc, to z uśmiechem nigdy nie odmawiał - dodaje Ivica Vrdoljak (34 l.), który grał z Szałachowskim w Legii. - Sympatyczny gość. Mógł osiągnąć znacznie więcej, bo był jednym z najszybszych skrzydłowych w lidze. Miał pecha do kontuzji. Został zakonnikiem i pomocnikiem egzorcysty? Niezły numer. W szatni nigdy nie eksponował swojej religijności.

Najnowsze